Konspiracje

About wduch

Google: W. Duch
This entry was posted in Kognitywistyka and tagged , , , , . Bookmark the permalink.

18 Responses to Konspiracje

  1. johnyrock7 says:

    Witam!
    Chciałbym się zapytać, dlaczego aktualnie interfejsy Mózg-Komputer są tak prymitywne. Pierwsze protezy wzroku, rąk czy słuchu zintegrowane z neuronami w naszych mózgach istnieją od ok. 10 lat.
    Niestety dalej potrafią tylko częściowo przywracać sprawność. Dlaczego nie posuwamy się na przód? Co jest największą barierą według Pana, aby sparaliżowani zaczęli wstawać z wózków, ślepi odzyskali wzrok bądź mogli oglądać filmy wyświetlane bezpośrednio w korze wzrokowej?
    Pozdrawiam!

    • wduch says:

      Powoli posuwamy się naprzód, ale biologia jest bardzo skomplikowana, nerwy w kręgosłupie to nie druty, które można łatwo łączyć. Jest kilka programów sztucznej siatkówki, chociaż nadal to mała rozdzielczość. Powoli się to poprawia. Pobudzanie kory jest możliwe, ale nie wywołuje precyzyjnych wrażeń wzrokowych. Utrata wzroku może mieć wiele przyczyn, od siatkówki, przez nerw wzrokowy do kory wzrokowej. Około 50 typów komórek przetwarza lokalnie sygnały z siatkówki. W milimetrze sześciennym kory jest 50.000 neuronów, a między nimi prawie pół miliarda połączeń. Nie da się tego naprawić. Wstawianie komórek macierzystych, które mogą zastąpić uszkodzone obszary mózgu, to nie precyzyjne odtwarzanie brakujących połączeń, tylko zaklejanie dziur.
      Za to przesyłanie sygnału do nerwu słuchowego jest łatwiejsze i bardzo wiele osób ma implanty słuchowe, nie tylko słyszą mowę, ale nawet grają na instrumentach. Odczytywanie sygnałów mózgu za pomocą EEG jest bardzo nieprecyzyjne, ale elektrokortykografia, czyli odczytywanie bezpośrednio sygnałów za pomocą siateczki elektrod na korze, działa znacznie lepiej pozwalając sterować różnymi urządzeniami.

      • johnyrock7 says:

        Dzięki za odpowiedź!
        Chciałbym jednak się dopytać konkretnie o inwazyjne implanty mózgowe.
        W jakim jesteśmy konkretnie miejscu? Jakie są Pańskie perspektywy na rozwój tych technologii?
        Gdzie taka technologia mogłaby nas technicznie zaprowadzić? Jak wiele elektrod należałoby wszczepić w korę wzrokową, ruchową, zmysłową aby swobodnie manipulować doświadczeniami wzrokowymi czy obsługiwać zewnętrzne urządzenia?

      • wduch says:

        To zależy jakie implanty. Jeśli wystarczy pobudzać lub hamować jakąś strukturę to można to robić.
        Implanty słuchowe są powszechnie stosowane. Implanty sztucznej siatkówki są nadal bardzo nieliczne, chociaż FDA zatwierdziła je już w 2013 roku (Argus 2, ale to 100 pikseli). Jest sporo programów obiecujących wysoką, np. szwajcarski EPFL ma siatkówkę z 10500 pikselami. Bezpośrednie drażnienie kory wzrokowej jest znacznie mniej precyzyjne. Ale przepuszczanie słabych prądów może wstępnie pobudzić aktywność różnych obszarów mózgu, co ułatwia utrzymanie uwagi. Technologia tDCS jest dośc szeroko stosowana przez profesjonalnych komputerowych graczy.
        Sporo osób ma stymulatory pobudzające wzgórze, albo hamujące ogniska padaczki. Próby implantów pamięci prowadzone są od lat, ale postęp jest powolny. Podmiana fragmentów hipokampa na elektronikę jest trochę na ślepo, bo nie rozumiemy dokładnie jak dochodzące tam sygnały należy przetwarzać. Pomysły montowania nanodrutów Elona Muska, czy mikrostymulatorów proponowanych przez DARPA, są trudne do realizacji, bo wpływanie na zachodzące w mózgu procesy bez ich zrozumienia to błądzenie w ciemnościach.

      • johnyrock7 says:

        Czy mógłby Pan rozwinąć, z jakimi największymi przeszkodami borykają się dziś interfejsy typu DARPA i NeuraLink, oraz jaki potencjał drzemie w tego rodzaju technologii?

      • wduch says:

        Z techniką sobie radzimy, nanodruty da się wszczepić, jest wiele programów DARPY, krótkie podsumowanie jest tu:
        https://www.darpa.mil/program/our-research/darpa-and-the-brain-initiative
        Ultraminiaturowe urządzenia mają służyć neuromodulacji usprawniając przepływ informacji przez mózgi. Z aktywacji mózgu udaje się za pomocą metod neuroobrazowania lub EEG odczytać intencje, odtworzyć słowa, wyobrażenia. Kontrolowane okienka zwiększonej neuroplastyczności, systemy zamkniętej pętli w przypadku zaburzeń psychicznych, neurorehabilitacja, to wszystko jest już w naszym zasięgu. Ale na nasze zachowanie wpływają procesy na poziomie genetycznym, molekularnym, białka budujące komórki, ścieżki komunikacji międzykomórkowej, działanie mikroobwodów, indywidualny rozkład gęstości receptorów, kanałów jonowych … tysiące rzeczy. A od tego zależą liczne choroby mózgu.
        Trudności są tu podobne jak w przypadku medycyny spersonalizowanej. Ogólne zrozumienie przyciągania grawitacyjnego nie wystarcza, by przewidzieć, kiedy i gdzie z drzewa spadnie liść. Dostrojenie się do indywidualnej osoby, dokładny model działania procesów mentalnych jest bardzo trudny. Każdy mózg to indywidualna konstrukcja, determinizm neuronalny decyduje o tym, jakie mamy skojarzenia i reakcje, wynika z naszej przeszłości. Nie wiemy, jak to uwzględnić.

      • Astroboy says:

        Biologia jest bardzo skomplikowana. Ewolucja doskonaliła mózg przez miliony lat, pod kątem automatyzacji zachowań, które maksymalizują szanse powielenia genów. Natomiast procesor jest wytworem ostatnich kilkudziesięciu lat, zaprojektowanym przez ludzi w celu wykonywania obliczeń numerycznych. Z tego powodu Profesor Piotr Durka twierdzi, że kategorycznie nigdy nie będziemy w stanie odtworzyć procesów zachodzących w mózgu. Nigdy nie stworzymy świadomej maszyny. Według Piotra Durki modelowanie czynności mózgu, nastawione na dokładne zrozumienie jego działania, bywa często mylone z uczeniem maszynowym. Jakby Pan Profesor się do tego odniósł?

      • wduch says:

        Oczywiście, że nie zrobimy mózgu i układów sensorycznych, będących wiernym modelem biologicznych struktur. Modelowanie funkcji mózgu i uczenie maszynowe to różne zagadnienia, wykorzystujemy tylko ogólne inspiracje. Ale to słabe argumenty za “nigdy nie będzie świadomych maszyn”. Jeśli nie określimy jakie cechy wystarczą, by uznać, że mamy do czynienia ze świadomością to oczywiście nigdy nie będzie świadomej maszyny, bo nie będzie wiadomo, jaka powinna być. Jaki test ma nam to pokazać?
        Searl zrobił karierę na “chińskim pokoju”, ale to przecież nie jest test, odpowiedź jest zawsze negatywna. Podglądanie mózgu też nam nie powie, że jest tu jakieś rozumienie problemu, tylko zliczanie impulsów i skojarzenia sygnałów, analogicznie do skojarzeń w maszynerii chińskiego pokoju. Searl wierzy, że mózgi tworzą umysły i uznaje, że neurony mają jakieś tajemnicze moce przyczynowe. Penrose jeszcze gorzej – w swojej pierwszej książce napisał, że świadomość to bez wątpienia coś, ale nie potrafimy tego określić.
        Nie zajmujemy się magią. Potrzebny jest jednoznaczny opis własności, które chcemy odtworzyć, coś mierzalnego. Np. zdolność do tworzeni spontanicznych wyobrażeń. Dall-e2 to już robi, tworzy wyobrażenia i może robić cały ich ciąg, inicjacja może być za pomocą słów lub obrazów. Jeśli mamy fizyczne stany aktywacji sieci neuronowej, które kodują wyobrażenia, system może je uzewnętrznić jako obrazy na ekranie, gesty robota, czy opisać co sobie wyobraził, to nie da się zaprzeczyć, że taki system ma stany, które określanym jako stany mentalne. W 1994 roku napisałem “Życie wewnętrzne komputerów” (PDF jest moich publikacjach) przewidując taki rozwój. Czy takie stany mentalne będą identyczne jak człowieka? Oczywiście, że nie, ale każdy człowiek jak i każde zwierzę ma inne. Czy coraz dokładniejsza aproksymacja stanów mózgu jest możliwa? Jeśli działają implanty ślimakowe to widać nie potrzebujemy odtworzyć biologicznego ucha. Gdzie jest ta konkretna bariera nie do przekroczenia, na czym ma polegać? By stworzyć robota mającego podobne stany mentalne co ludzie nie musimy odtworzyć biologicznego mózgu.
        A procesory neuromorficzne nie są zaprojektowane do obliczeń numerycznych.

      • robcub says:

        wduch: “By stworzyć robota mającego podobne stany mentalne co ludzie nie musimy odtworzyć biologicznego mózgu.”

        Wszystkie procesy w neuronach wykorzystują analogowe sygnały chemiczne. Procesory neuromorficzne tego nie robią, ale sygnały chemiczne można wyabstrahować do funkcji matematycznych. Czy takie podejście wystarczy, by zbudować robota mającego stany emocjonalne i uczucia?

      • wduch says:

        To się okaże. Wszystkie ptaki mają piórka, ale siła nośna zależy głównie od kształtu skrzydeł. Stany emocjonalne i uczucia z punktu widzenia neurofizjologii to prostsze funkcje, poziom neurotransmiterów wpływa na kierunek ewolucji neurodynamiki.
        Jak zrobić robota, który czuje? Polecam nasz wywiad z Kevinem O’Reganem na temat sensomotorycznego podejścia do czucia:

        Click to access Interview-with-JK-ORegan.pdf

        Sporo jego prac dotyczy tego problemu:
        https://scholar.google.com/citations?user=7dqNdsMAAAAJ&hl=pl&oi=ao

    • wduch says:

      Naprawdę obraz świata tworzony na podstawie sensacji z gazet prowadzi do nieszczęść.
      Mam kilka wykładów na takie tematy. Ten przypadek opisałem tu:
      https://www.is.umk.pl/~duch/Wyklady/WDK/09-mozgi.htm
      Trzeba w tekście znaleźć “Mity miejskie”.

      • Piotr says:

        Dzień dobry. Gryzonie i koty pozbawione kory zachowują się prawie normalnie, wykazując tylko niewielkie zmiany zachowania.

        Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wszystkie koty są jednakowe, ale to złudzenie. W życiu miałem kilka kociaków za którymi bardzo tęsknię. Zauważyłem, że jednak kot kotu nie równy i każdy miał własny niepowtarzalny charakter i osobowość, zupełnie tak jak ludzie. A tak przy okazji, to wszystkie koty są w spektrum autyzmu.
        https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4960406/wszystkie-koty-sa-w-spektrum-autyzmu

      • wduch says:

        Też to zauważyłem, tak się skupiają, że męczą się ich neurony i muszą potem dużo spać. Miałem też psa, który się tak skupił na ptaku na krze, że wskoczył do zimnej wody i płynął na środek Wisły, nie dało się go przywołać aż chyba zimno go oderwało od skupienia na gawronie. Innym razem wyskoczył z drugiego piętra goniąc za ptakiem na parapecie balkonu. Zwierzęta mają pewne cechy autystycznej, ale to wynik braku rozbudowanej kory skojarzeniowej. Dlatego szympansy tak sobie dobrze radzą w testach pamięci roboczej — nie ma interferencji. W naszej głowie jest za wiele konkurujących ze sobą procesów, medytacja pomaga je wyciszyć.

  2. Jacek says:

    Dzień Dobry. Dużo mówi się o Iloraz inteligencji ( IQ ) i Inteligencji emocjonalnej ( EI ). W książce (Teoria zła. O empatii i genezie okrucieństwa) psycholog Simon Baron-Cohen wspomina o (SQ) inteligencji odpowiedzialnej za mechanizm systematyzacji, dzięki któremu dostrzegamy prawidłowości w zmieniających się informacjach, co pozwala nam wyjaśniać, jak działają systemy. Czy to możliwe, aby ludzie z wysokim (SQ) mogli mieć deficyt z (IQ) i jednocześnie ( EI ), a przy tym świetnie radzić sobie z systemami. Simon Baron-Cohen argumentuje, że osoby ze spektrum autyzmu są właśnie takimi osobami.

    • wduch says:

      Teoria systematyzacji i autyzm jako skrajnie męski mózg niewiele wyjaśnia. Można sobie tworzyć takie abstrakcyjne konstrukty psychologiczne jak systematyzacja, ale trudno je odnieść do rzeczywistych procesów, zachodzących w mózgach. Mój punkt widzenia na autyzm jest całkiem inny: https://www.is.umk.pl/~duch/cv/WD-topics-exp.html#ASD
      Muszę się w końcu zebrać i napisać dłuższy artykuł, ale ciągle są pilniejsze sprawy.
      Jeśli popatrzeć, jakie struktury są odpowiedzialne za różne rodzaje inteligencji, to nie widać powodu, dla którego miałyby zawsze ze sobą dobrze współpracować. Na wykładzie z kognitywistki mówiąc o ogólnych mechanizmach działania mózgu wspominam o interakcji procesów emocjonalnych i kognitywnych. Zaburzenia tej interakcji prowadzą do zespołów dysocjacyjnych, tak poważnych jak zespół Capgrasa i wiele innych.

  3. Is believe that every single individual has it’s own identity (meaning self) the conspiracy theory 😉
    Are we really “selfs” or this is just reduction to an idea…

    • wduch says:

      To ciekawe pytanie w stylu “ile self w self”? Gdzie postawić granice i co uznać, za “moje”? Czy tylko moją ideę siebie, czy wszystko, co się na mnie składa, czyli rzeczy, które robię, ale nie chcę, lub się ich wstydzę? Relacje z ludźmi i otoczeniem, które mnie określają?
      Czy osoby z osobowością wieloraką mają jedną jaźń i kilka masek, czy autentycznie kilka osobowości? To fajny temat na dłuższą dyskusję, ale nie mam aż tyle czasu by się rozpisywać na blogu.

Zostaw odpowiedź